niedziela, 5 stycznia 2014

Soul Trap #7

   Czyżby światy alternatywne naprawdę istniały? I czy życie pośmiertne to to samo? Niektórzy próbują to sprawdzić, zbadać, udowodnić. Jednak to na nic. Nie da się tego tak po prostu wyliczyć jakimiś obliczeniami, czy wypatrzyć z gwiazd. To trzeba "przeżyć".
   Dla Williama to było za dużo szokujących informacji na raz. A zarazem za wiele niewyjaśnionych pytań. Kim jest ta dziewczyna? Co powinien teraz zrobić? Próbując pozbierać myśli usiadł przy jednym ze stolików znajdujących się w bistro. Zaraz podszedł do niego kelner i cały czas się śmiejąc podał mu kole, jednak na jego twarzy można było dostrzec zatroskanie. Will sięgnął po szklankę i włożył słomkę do ust. Pociągnął kilka łyków, ale czując, że łzy napływają mu do oczu szybko wstał i wybiegł z baru. U słyszał tylko krótkie " A kto za to zapłaci?", po czym zamknęły się za nim drzwi. Wybiegł w tłum, próbując ukryć swoją twarz. Ukrył się w bocznej uliczce, gdzie nikt go nie widział. Teraz nie miał już zamiaru powstrzymywał się od płaczu. Osunął się na zimny chodnik i zaczął ciszo szlochać. Nigdy wcześniej nie czuł tylu negatywnych emocji naraz. Żal, smutek, zdziwienie, a nawet depresja. Nawet nie miał już żadnej nadziej, iż może być to tylko sen. Jego pół przezroczyste łzy spływały po równie przezroczystym policzku. Jego kocie uszy, koloru smoły wtapiały się w tło czarnego, pustego zaułka, maskując doskonale ponurą, siedzącą sylwetkę płaczącego chłopaka. Nie miał pojęcia co teraz powinien zrobić, dlatego chciałby, aby ta chwila jego rozpaczy trwała najdłużej jak się da. Aby nie musiał dowiadywać się już żadnych przykrych wiadomości. Może to jest piekło? Może jego życie zostało uznane przez boga za życie grzesznika. Czy jego życie naprawdę było przepełnione grzechami i samolubnymi uczynkami? Nie wiedział sam co o tym wszystkim myśleć. Gdyby tylko mógł popełnił by w tej chwili samobójstwo, jednak było to chyba niemożliwe...
   W tym momencie w ten sam ciemny, pusty zaułek skręciła niska, ubrana w jasne kolory zakapturzona postać. Spod grzywki przysłaniającej twarz, można było dostrzec zatroskany uśmieszek. Podeszła do Williama i położyła mu rękę na ramieniu. Wystraszony Will otworzył szeroko zapłakane oczy i odsłonił twarz zakrytą rękoma. Promienie słońca przedzierające się przez ciemności oświetliły tajemniczą postać, a jej jaskrawe ubrania przez moment oślepiły Will, który zdążył przyzwyczaić się do ciemności. Przestraszony nie wiedział, co powinien zrobić. Przez krótką chwile pomyślał, że to jakieś bóstwo, lecz postać kleknęła koło niego i zdjęła kaptur. Słonce oświetliło jej twarz, miała piękne zielone oczy, wyglądała bardzo młodo. Na jej głowie dostrzec można było kremowe, kocie uszy. William pomyślał, że skądś ją zna. Bez słowa dziewczyna wzięła go za rękę i wyprowadziła z alejki na ulicę. Teraz chłopak mógł przyjrzeć jej się uważnie. Była młodą dziewczyną, jej uśmiech wyglądał tak uroczo, że Willowi zrobiło się lżej na duchu.
   -Witaj Will.- wypowiedziała spokojnie dziewczyna- Długo się nie widzieliśmy. Po tych słowach William natychmiast przypomniał sobie, skąd zna tajemniczą dziewczynę. Była to jego dawna przyjaciółka- Mina! Gdy byli mali mieszkali w sąsiedztwie. Byli ze sobą bardzo zżyci, Mina była dla chłopaka jak siostra. Niestety zmarła bardzo wcześnie, zaraz po wyjeździe Willa do Tokyo. Po ty dramatycznym przeżyciu chłopak wymazał ją z pamięci... Kto by pomyślał, że spotkają się ze sobą w życiu pośmiertnym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz